czwartek, 9 czerwca 2011

Kontrowersyjny materiał budowlany

Nawiedzony dom. Nie wiem czy istnieje coś bardziej sztampowego i oklepanego niż nawiedzony dom. Twórcy filmowi i pisarze stają na rzęsach, żeby wykrzesać coś oryginalnego z tego tematu. No bo jak przebić np. Shirley Jackson i jej Nawiedzonego, czy powtórzyć sukces Domu na nawiedzonym wzgórzu? A może nie trzeba stawać na włosach okalających oczy? Może w ogóle nie trzeba wymyślać nic nowego?
Mam wrażenie, że podobnym tropem poszli twórcy filmu House of bones i paradoksalnie to właśnie było oryginalne podejście.
Grupa telewizyjnych poszukiwaczy duchów trafia do owianego złą sławą pseudo-wiktoriańskiego domu na przedmieściach. Legenda głosi, że ponad setka ludzi straciła w nim życie, a od 1941 roku dom nie może znaleźć właściciela. Kiedy za twórcami programu Sinister Sites zamykają się drzwi, stają się oni nieproszonymi gośćmi.
Sztampa? Mało powiedziane.
Film zawiera absolutnie wszystkie elementy typowego nawiedzonego domu. Starzy właściciele byli dziwni, medium odbiera bardzo mocne sygnały, przedmioty same się poruszają itd. Do tego duchy i upiory, które pojawiają się w korytarzach tego domostwa są zrobione wyjątkowo nieudolnie. Gra aktorska leży, może poza niektórymi wyjątkami. Fabularnie film jest po prostu głupi. Człowiek ma wrażenie, że ogląda pastisz filmów grozy. Z czasem okazuje się, że jednak nie. To film zrobiony całkiem na poważnie. Kiedy na ekranie pojawiają się napisy końcowe zdałem sobie sprawę - o, zgrozo! - coś w tym filmie było. Normalnie powinienem go zjechać. Zrównać z błotem jako widz i przekląć wszystkich twórców, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi zachęcam. Jeśli ktoś ma chwilę, to śmiało niech ogląda.
Szczerze mówiąc/pisząc, nawet nie wiem jak ocenić ten film. I chyba tym razem tego nie zrobię. Obejrzyjcie ten film, bo ja nie wiem co z nim zrobić.

1 komentarz:

  1. Owszem, tematyka oklepana i nie doświadczymy w sumie żadnej oryginalności, jednak było w tym filmie coś, co mi się podobało...nie wiem co to było...może klimat? Z chęcią obejrzę ponownie.

    OdpowiedzUsuń