poniedziałek, 13 czerwca 2011

Gwałtowna akcja-reakcja

Znów ta cholerna amerykańska prowincja. Nie twierdzę, że nie jest tam pięknie. Czerwone silosy mijane po drodze, mili farmerzy machający do mieszczuchów, spokój, cisza tak potrzebne osobom mieszkających w zatłoczonych i głośnych centrach. Problem w tym, że na tej cholernej amerykańskiej prowincji nic nie może być w porządku. Zawsze trafi się ktoś lub coś co zmąci w znaczny sposób tą idyllę. Zazwyczaj powstają o tym filmy urocze, lecz głupie. Tym razem śmiało mogę powiedzieć, że jest inaczej. Mamy tu do czynienia z jakąś częścią ekstremy, a I spit on your grave to kawał naprawdę mocnego kina.
Film opowiada historię urokliwej panny Jennifer Hills, która przyjeżdża do zapomnianej przez Boga mieścinki, aby w domku na brzegu jeziora rozpocząć swoją kolejną książkę. Wszystko wydawałoby się wręcz idealne, gdyby banda wiejskich ćwoków, którzy za wszelką ceną chcą uprzykrzyć pobyt pannie Hills. Nieoczekiwanie robią jej dużą krzywdę. Pannie Hills udaje się zbiec. Wiejskie ćwoki uznają ją za martwą. Trwają poszukiwania ciała, które przyniosą zupełnie odmienne efekty od zamierzonych.
Siadłem do filmu jakoś bez specjalnego entuzjazmu. Po seansie pozbierałem szczękę z podłogi. Kategoria "dobry i zły" absolutnie nie ma tutaj uzasadnienia. Moim zdanie I spit on your grave to kawał rewelacyjnego kina. Co prawda nie widziałem oryginału, więc nie wiem na ile został zgwałcony, ale to co zobaczyłem teraz to ekstremalne i bardzo dobre kino.
Tematem filmu jest zemsta. Jak pokazać zemstę, kiedy cały film jesteśmy karmieni sugestywnymi obrazami, mającymi wyzwolić w nas zezwierzęcenie i chęć mordu na wiejskich ćwokach? Jakiej zemsty oczekiwać w zamian za to czego doświadczyło biedne dziewczę? Krwawej i okrutnej.
Taką zemstę dostajemy. Nie tylko zemstę. I spit on your grave to brudny, sponiewierany, krwawy i bardzo drastyczny obraz, z którego nie da się spuścić wzroku. Nie jestem fanem gatunków typu gore czy innego badziewia, ale uwielbiam, kiedy makabra i drastyczność jest porządnie umotywowana. A tutaj jest.
Widz kipi ze złości nad tym co się dzieje. Duże brawa dla Sarah Butler oraz chłopaków za świetne oddanie klimatu i emocji. Rzadko ma się okazję oglądać film, który pomimo przytłaczającej ilości scen okrutnych daje poczucie pełnej satysfakcji. Chwała za to reżyserowi, który takie emocje we mnie wyzwolił.
Jako ostateczną rekomendację dodam tylko słowa mojej żony. Kiedy rano opowiadałem jej o filmie i o nieścisłościach, na które przyszedł czas po ochłonięciu, mówię: "Wiesz, ona sama w tym lesie, przeciwko tylu facetom i robi im takie a takie rzeczy. To takie trochę naciągane". Moja żona wychyliła się z łazienki i mówi: "Wiesz, z jednej strony masz rację, ale z drugiej strony jak się kobieta wkurwi...". Wszystkie wątpliwości i nieścisłości rozwiane w przeciągu jednej chwili. Trzeba koniecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz