piątek, 20 maja 2011

U szatana nihil novi

"Dla szatana chwały
To mroczne rytuały
To jest czarna msza, czarna msza
[...]
A! A! A! A!
Czarna msza, czarna msza
A! A! A! A!
Czarna msza"
Ach, z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy Arka Satana wyśpiewywała przez nas, studentów swoje hymny dla księcia ciemności po nocnych imprezach. 
Może nie przepadam jakoś szczególnie za literaturą obracającą się wokół wątków satanizmu czy religii, ale od czasu do czasu coś wpada mi w ręce. A że, jako gówniarz bardzo lubiłem takie klimaty, więc mniej więcej śledzę rynek i jeśli pojawia się jakaś ciekawa pozycja to chętnie się z nią zapoznaję. Niestety ostatnio na temat egzorcyzmów w literaturze posucha. Myślałem, że zmieni to książka Matta Baglio Obrzęd, na podstawie której nakręcono obraz The Rite z panem Hopkinsem, ale niestety się pomyliłem.

Baglio opisuje perypetie młodego księdza, który ze Stanów Zjednoczonych wybiera się do Włoch, aby tam nauczyć się rzemiosła od najlepszych egzorcystów na świecie. Ta pozycja to na poły powieść fabularna i reportaż. Dwie rzeczy w tej książce się udały. Po pierwsze sprawnie demitologizuje kicz odnośnie egzorcyzmów, którym karmi nas kultura masowa. Sprawnie wykreśla z listy obrazy, które w Hollywood stanowią podstawę filmów o egzorcystach.
Po drugie podobał mi się intymny charakter tej książki. Brak tutaj scen pełnych patosu walk dobra ze złem, wielkich kościołów z ogromnymi witrażami i mocnych słów. Wszystko, czego uczy się młody ksiądz ma miejsce w małym gabinecie, przy wtórze sztucznego światła, w warunkach, chciałoby się rzec biurowych.
Natomiast to wszystko, co opisuje książka już znamy. Nie bardzo widzę sens wydania powyższej pozycji. Jeśli miało to być coś nowego na rynku literatury egzorcystycznej to nie wyszło. Jeśli miała być to książka o poznaniu świata księży walczących z uosobieniem zła, to też czegoś zabrakło. Są w tej książce momenty, na które rzeczywiście warto zwrócić uwagę, ale większość to raczej banały i truizmy, poddane z lekką modyfikacją.
Czy warto? Nie wiem. Jeśli naprawdę ktoś ma trochę czasu i chce go poświęcić na ugruntowanie wiadomości o egzorcyzmach, to można. Jeśli jednak macie coś ciekawszego pod ręką to radzę wybrać to coś.

3 komentarze:

  1. Ha, również pamiętam te czasy gdyśmy jako młódź wyśpiewywali Złemu hymny. Co do książki czytałem kiedyś coś podobnego - Wspomnienia egzorcysty czy jakoś (tylko nie ta Amorthego, jakaś wcześniejsza) i gęślica (znaczy gęsia skóra) wystąpiła. Także ten... Tematyka fajna, zawsze aktualna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszak nie raz noc rozbrzmiewała w takt Bee Gees z obrazoburczym tekstem, kiedym jeden drugiego nie tylko na duchu wspierał, krocząc do domu w mroku. Starsze pozycje są o wiele lepsze, ja tam wolę Blatty'ego :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, kiedyś wręcz zaczytywałam się w książkach, których tematyka dotyczyła egzorcyzmów i w sumie dziś mogę pochwalić się dość pokaźną kolekcją ''knig'' o tej tematyce, aczkolwiek powyższej nie znam zupełnie i nawet się z nią nie spotkałam. Jednak skoro piszesz, że nie wnosi ona nic nowego do tematu i to chyba sobie daruję. No, chyba że z braku laku poszukam na jakiś nudny wieczór.

    OdpowiedzUsuń