Ludzie od wieków zastanawiają się jak jest po drugiej stronie. Co dzieje się z nami po śmierci? Czy mamy duszę i dokąd ona wędruje, gdy umieramy? Wszystkie religie świata mają swoją interpretację życia po życiu. A ja chciałbym spojrzeć na inny aspekt śmierci. Życie po życiu swoją drogą, ale co zrobić z tak doskonałym lub niedoskonałym mechanizmem, jakim jest ludzkie ciało? Zostawić na pastwę procesów gnilnych? Uroczyście złożyć do trumny lub sarkofagu i zostawić tam, żeby zgniło czy może zrobić coś innego. Dla niezdecydowanych, w jaki sposób chcą rozdysponować własnym ciałem po śmierci, z pomocą przychodzi Mary Roach z książką Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków.
Mary Roach przebojem wdarła się na rodzimy rynek wydawniczy i radzi sobie całkiem dobrze. W sposób dostępny dla przeciętnego zjadacza chleba wyjaśnia świat seksu, duchów i śmierci. Z całej plejady mnie najbardziej przypadła analiza śmierci, choć nie czytałem jeszcze seksu.
Mary Roach przebojem wdarła się na rodzimy rynek wydawniczy i radzi sobie całkiem dobrze. W sposób dostępny dla przeciętnego zjadacza chleba wyjaśnia świat seksu, duchów i śmierci. Z całej plejady mnie najbardziej przypadła analiza śmierci, choć nie czytałem jeszcze seksu.
Sztywniak to kilkanaście rozdziałów-sposobów, w jakie można potraktować własne ciało po śmierci. Autorka usilnie stara się przekonać, że śmierć to nie tylko początek życia według chrześcijańskiej doktryny religijnej, ale początek innego "życia" dla naszych ciał. Bo śmierć nie musi być nudna. Po jaką cholerę leżeć w grobie kiedy można np. wziąć udział w eksperymentach balistycznych. Pozwolić na własne ciało skierować rakiety i sprawdzić jak daleko odleci nasza oderwana ręka. Można również wylegiwać się na zielonej trawce w Knoxville. Rozkoszować się słońcem, deszczem, ciepłem, zimnem oraz zapoznać się z różnej maści robakami, które od teraz będą zjadać nasze ciało. Można też poddać się eksperymentom medycznym.
Jednym słowem ze swoim ciałem możemy zrobić wszystko. Może to przysłużyć się żyjącym kolegom i koleżankom, np. poprzez lepsze projekty bezpieczeństwa w samochodach.
Jednym słowem ze swoim ciałem możemy zrobić wszystko. Może to przysłużyć się żyjącym kolegom i koleżankom, np. poprzez lepsze projekty bezpieczeństwa w samochodach.
Mary Roach śmiało, z dużą dozą dystansu i humoru opisuje najbardziej upiorne i makabryczne szczegóły świata patologii i medycyny sądowej. Wielokrotnie zwraca się w stronę historii, udowadniając, że chęć wprowadzenia w życie doktryny "wszystko co ludzkie, nie jest mi obce" była żywa nawet w najbardziej makabrycznych badaniach. Książka oczywiście nie jest wolna od mankamentów. Niektórzy mogą poczuć się znużeni pewnymi rozdziałami, ale warto czasem przejść te słabsze części książki, żeby docenić inne. Ilu czytelników, tyle gustów.
Pewnikiem jest, że Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków jest pozycją bardzo ciekawą. Bez zbędnego naukowego bełkotu, w ciekawy i nieco komiczny sposób Mary Roach udało się - moim zdaniem - zainteresować czytelnika, czym tak naprawdę jest ludzkie ciało i jak bardzo w pewnych kwestiach może okazać się potrzebne. Dużo gazów gnilnych, oderwanych głów, kończyn oraz dekapitacji, wszystko mocno podlane humorem to największe atuty tej pozycji. Śmiało polecam. Dajcie się skusić, możliwości jest mnóstwo.
Pewnikiem jest, że Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków jest pozycją bardzo ciekawą. Bez zbędnego naukowego bełkotu, w ciekawy i nieco komiczny sposób Mary Roach udało się - moim zdaniem - zainteresować czytelnika, czym tak naprawdę jest ludzkie ciało i jak bardzo w pewnych kwestiach może okazać się potrzebne. Dużo gazów gnilnych, oderwanych głów, kończyn oraz dekapitacji, wszystko mocno podlane humorem to największe atuty tej pozycji. Śmiało polecam. Dajcie się skusić, możliwości jest mnóstwo.
Aż chce się umierać
OdpowiedzUsuń