środa, 4 maja 2011

Tańczyłeś kiedyś z diabłem przy świetle księżyca? Cz. 1

Kult satanistyczny oraz temat diabła to filar kina i literatury grozy wykorzystywany aż do obrzydzenia. Setki produkcji traktujące o sektach w dużych miastach, małych miastach, o grupach większych, mniejszych, przeciwnikach kultu walecznych i tchórzliwych. Wszelkie możliwe konfiguracje zostały wykorzystane. Przynajmniej takie było moje zdanie do wczoraj. Szkoda, że po seansie The last exorcism takie pozostało.
Obraz opowiada historię sprytnego egzorcysty. Chociaż takie określenie jego osoby jest sporym nadużyciem, ale niech tak będzie. Facet zarabia na życie przynosząc ulgę paranoikom, którzy sądzą, że są opętani. Aby biednym duszyczkom było lżej, podróżuje on po Stanach pełen sprzętu, wykorzystywanego przy odpowiednim odegraniu egzorcyzmów. Gdy dostaje zgłoszenie do młodej dziewczyny, jego możliwości egzorcystyczne zostaną wystawione na mocną próbę.
Po pierwsze kilka plusów. Sposób realizacji - zdecydowanie na tak. Kręcenie z ręki sprawdza się w horrorach. Pomimo, że ów motyw staje się powszechny i ograny, to film kręcony w ten sposób ogląda się wybornie. Po drugie młoda aktorka, Ashley Bell. W cholerę przerażająca. Jeden z najjaśniejszych punktów filmu. Na pół plusa zasługuje również fabuła. Przynajmniej do połowy filmu. Wszystko rozwija się w odpowiednią stronę. Napięcie rośnie powoli, konsekwentnie budowany nastrój i... kretyńskie rozwiązanie sprawy.
Szczerze przyznam, że gdyby nie koniec filmu, to Ostatni egzorcyzm byłby całkiem niezłym kawałkiem kina. Rozumiem, a przynajmniej staram się zrozumieć twórców tego filmu. Jednak końcówka zupełnie nie pasuje do fabuły. Człowiek ogląda, ogląda, czeka na finał i nagle przed oczami stają mu napisy końcowe.
Drugim kardynalnym błędem jest płycizna filmu. Potraktowanie tematu demona, diabła, nieba, piekła, Boga, szatana to nie lada wyzwanie. Kluczem jest odpowiednie podejście do tematu. Tutaj twórcy polegli zupełnie. Chwycili się za bary z poważnym tematem, a wyszło owiane smrodkiem satanizmu chuchro.
Podsumowując, niezły pomysł ewidentnie spieprzony przez brak pomysłu i płytkie potraktowanie tematu. Jeśli naprawdę nie mamy nic lepszego do roboty, to można zobaczyć, ale ostrzegam, żeby nie nastawiać się na nic mocno diabolicznego, bo diabli wiedzą, gdzie tego w tym filmie szukać.

1 komentarz:

  1. Przede wszystkim podobała mi się konstrukcja filmu i jak napisałeś - ogólnie też nie było z filmem źle, choć jakiegoś powalającego wrażenia na mnie też nie zrobił.

    OdpowiedzUsuń