wtorek, 25 października 2011

Nowe, lepsze...

Polecanek ciąg dalszy.
Sądzę, że każdy, bez wyjątku, ma czasem myśli, żeby rzucić to wszystko w cholerę, wyjechać i rozpocząć nowe życie. Gdzieś daleko, gdzieś, gdzie sobie wymarzymy. Oczywiście po dwóch tygodniach zjadłyby nas wyrzuty, że zostawiliśmy wszystkich bliskich i przyjaciół, a sami egoistycznie oddaliliśmy się od wyimaginowanych problemów. Tak czy  inaczej - czasem każdy ma ochotę tak zrobić. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy nowe miejsce, w zamierzeniu miejsce naszego nowego "lepszego" początku, okazuje się być - subtelnie ujmując - mało przyjazne. Wszyscy słyszeliśmy historie o nawiedzonych domach. Amerykanie ponoć mają ich najwięcej (nie zgadzam się z tym), a domem, który zrobił oszołamiającą karierę w przemyśle filmowym jest piękny dom przy 112 Ocean Avenue w Amityville w stanie Nowy Jork.

Fabuła filmu znana jest absolutnie każdemu fanowi horroru, nawet jeśli nie widział żadnej wersji filmu. Do pięknego domu wprowadzają się George i Kathy Lutz żeby rozpocząć swoje nowe piękne amerykańskie życie. Na ich nieszczęście dom ma inne plany wobec nowych lokatorów, a wszystkiemu winna jest tragedia, która miała miejsce kilka lat wcześniej.
Lubię wersję z 2005 roku. Jakoś to przedstawienie trafia do mnie najbardziej. Oglądałem wersje wcześniejsze oraz kilka "produktów ubocznych" i zdecydowanie wygrywa wersja z 2005 roku. Niezłe zdjęcia, całkiem logiczna fabuła (pomimo debilizmów pod koniec) i niezłe efekty. Muszę przyznać, że Amityville to porządny klimatyczny straszak, który śmiało można oglądać. Film jest oczywiście dla wszystkich - dziewczyny, zasłaniając oczy będą wzdychały przy muskulaturze Ryana Reynoldsa, a że niestety postać kobieca głównie pozostaje w ubraniu, więc innym przyjdzie podziwiać w akcji straszydła. Na nadchodzące Halloween jeden z najlepszych wyborów.

Jeszcze mały osobisty peesik. Pomimo ogromnej sympatii dla filmu, uważam, że wyjątkowo okrutnie i chamsko traktuję się tragedię rodziny DeFeo, która stała się kanwą dla filmu. Potępiam też zachowanie medialne Lutzów, którzy - moim zdaniem - znaleźli niezły sposób na zarobienie pieniędzy. Szczerze nie wiem co wydarzyło się w tym domu po tym jak Ronald DeFeo porozwalał głowy członkom własnej rodziny, ale uważam, że robienie kasy na tej tragedii jest wyjątkowo podłe.
Z oczami zasnutymi hipokryzją, oburzony amerykańskim światkiem filmowym, otwieram piwo i zabieram się za film. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz