czwartek, 21 lipca 2011

W bunkrze strachów wszelkich

Łatwo ulegam moim kapryśnym klimatom horroru, więc tu o kolejnym filmie z II wojną światową w tle. Bunkier SS, tak często mylony ze znakomitym Bunkrem i często z nim niesłusznie porównywany, obrzucany jest błotem na lewo i prawo. A ktoś dopatrzył się idiotyzmów fabularnych, nieścisłości historycznych czy nawet szczegółów militarnych. Wszystkim, którzy go oczerniają, z pełnym szacunkiem dla wzajemnych różnych gustów pokazuje środkowy palec. Moim zdaniem film ma klimat jak cholera i co najważniejsze straszy.
Cofający się Szkopy trafiają do opuszczonego bunkra gdzieś w Belgii. Bez szans na odparcie ataku oraz bez środków do życia zaczynają rozpaczliwą próbę znalezienia wyjścia, prze które mogliby czmychnąć napierającym wrogim wojskom. Znalezienie wyjścia okazuje się jednak wybitnie trudne, a sam bunkier, można redefiniować i przestać nazywać "schronieniem".
Bunkier SS działa na wyobraźnię. Przynajmniej na moją zadziałał. Nie dlatego, że jest to obraz wybitny czy fantastycznie zrealizowany. Dlatego, że żyjemy w pięknym kraju, który usiany jest takimi bunkrami. Sto pięćdziesiąt metrów od mojego rodzinnego domu znajduje się bunkier, który do dziś mnie przeraża i do którego za nic bym nie wszedł. Bunkier SS nie poprawił tej sytuacji, a jedynie ją wzmocnił uczucia sprzeciwu.
Po raz kolejny jest to jeden z filmów, w których niespecjalnie dużo się dzieje, a klimatem straszy. Izolacja, ciągłe poczucie zagrożenia, brak możliwości wyjścia z piekielnego bunkra. Do tego dochodzą postacie snujące się wewnątrz, odgłosy innych ludzi, których absolutnie powinno tam nie być oraz wojenne wspomnienia i sny, z którymi w takich warunkach człowiek zaprzyjaźnia się najszybciej. Film nigdy nie był kasowym hitem, a raczej produkcją bardziej "kameralną", co nadaje mu specyficzny klimat, a samemu obrazowi wychodzi na duży plus. Jeżeli jestem w stanie przejąć się piątką Szkopów zamkniętych w tym cholernym bunkrze, to aktorsko jest w porządku. Można doczepić się pewnych kwestii logicznych, ale takie wyszukiwanie bezsensownych niuansów zepsuje jedynie radość z oglądania tego obrazu.
Podsumowując, jest to kolejne świetne połączenie tematyki II wojny światowej i horroru. Jest to kolejny obraz odbierany głównie sensualnie. Dla osób wymagających flaków i akcji na ekranie - kompletna nuda. Dla innych, którzy cenią klimat, tematykę - w sam raz. No i po raz kolejny powtarzam, rozglądnijcie się wokół siebie, a na pewno znajdziecie coś podobnego do budowli w filmie. A po seansie pora a małą eksplorację.

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię ten film i pamiętam, że gdy go oglądałam po raz pierwszy, zrobił na mnie piorunujące wrażenie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń