Zatęskniłem za prawdziwą literacką grozą. Przestały wystarczać współczesne próby budowania klimatu, upiornego obłędu czy niespotykanych opowieści. Tęskniłem za lekko kiczowatym stylem starego zamczyska, ciemnego lasu, dżentelmenów w żabotach i pań w ogromnych sukniach. Zachęcony opiniami sięgnąłem najpierw po antologię Maska śmierci (którą wciąż czytam, więc nawet nie będę próbował się wymądrzać), żeby potem zrobić sobie przerwę na mało znanego w naszym pięknym kraju klasyka, jakim jest Algernon Blackwood. Tom opowiadań tegoż autora wydało Wydawnictwo C&T w serii "Biblioteka grozy" i chwała im za to. Taka groza to pozycja naprawdę wyjątkowa wśród masy kiczowatych i miernych prób literackiego horroru. Niestety wciąż mało znana i doceniana przez niewielu.
Biografia tego niezwykłego człowieka mogłaby posłużyć jako podstawę do świetnego scenariusza filmu biograficznego. Nie będę wchodził w szczegóły, powiem tylko, że człowiek ten wędrował po całej Europie, ledwo wymknął się śmierci głodowej w Stanach Zjednoczonych oraz prowadził działalność agencyjną dla rządu brytyjskiego. Przy tym był jednocześnie niezwykle skromnym i skrytym człowiekiem, więc aby znaleźć informacje o życiu prywatnym należałoby się naprawdę natrudzić. Jednak Blackwwod zyskał poklask i popularność dzięki swojemu pisaniu. Pozycja wydawnictwa C&T posiada opracowaną bibliografię jego prac z czego dobitnie wynika, że autora pióro nie parzyło. Niestety polski czytelnik może zapoznać się jedynie (pomijając stare wyjątki) z Wendigo i inne upiory.
Na początek idą "Wierzby". Utwór ten przez niektórych krytyków określany jest jako arcydzieło literatury grozy. Przyznam szczerze, że może na arcydzieło się nie zgodzę, ale niewątpliwie utwór robi wrażenie i ściska za gardło. "Wierzby" to swoista kwintesencja stylu autora: tajemnica, Natura, groza, obłęd - takie podmioty nachodzą człowiekowi na oczy w trakcie czytania.
Kolejnym opowiadaniem, które zasługuje na wyróżnienie jest tytułowe "Wendigo". Ot, zwykła wyprawa w las natyka się na niepokojące sygnały mogące świadczyć o obecności mitycznego stwora. Ponownie blackwoodowski klimat wali po gębie. Zwykła tematyka, niezwykła atmosfera. Las, tajemnica, niewiadoma i subtelna groza, która zaczyna krążyć wokół uczestników jak mgła, by w odpowiednim momencie złapać za kostki. Większość tych opowieści cechuje niezwykłe połączenie klimatu lasu, mocy Natury i grozy. Grozy nienachalnej, ale chwytającej.
Na początek idą "Wierzby". Utwór ten przez niektórych krytyków określany jest jako arcydzieło literatury grozy. Przyznam szczerze, że może na arcydzieło się nie zgodzę, ale niewątpliwie utwór robi wrażenie i ściska za gardło. "Wierzby" to swoista kwintesencja stylu autora: tajemnica, Natura, groza, obłęd - takie podmioty nachodzą człowiekowi na oczy w trakcie czytania.
Kolejnym opowiadaniem, które zasługuje na wyróżnienie jest tytułowe "Wendigo". Ot, zwykła wyprawa w las natyka się na niepokojące sygnały mogące świadczyć o obecności mitycznego stwora. Ponownie blackwoodowski klimat wali po gębie. Zwykła tematyka, niezwykła atmosfera. Las, tajemnica, niewiadoma i subtelna groza, która zaczyna krążyć wokół uczestników jak mgła, by w odpowiednim momencie złapać za kostki. Większość tych opowieści cechuje niezwykłe połączenie klimatu lasu, mocy Natury i grozy. Grozy nienachalnej, ale chwytającej.
Tematyka innych opowiadań jest przeróżna: znajdziemy tam kulty ciemnej strony, lodowy romans, czarujące historie o nawiedzonych domach, wszelkiej maści duchy i zjawy oraz ciekawą opowieść kryminalną. Wszystko podane ze smakiem. Rozważnie, w odpowiednich proporcjach. Styl jest barwny, jedynie lekko archaiczny, co nie utrudnia odbioru, a czyni lekturę jeszcze bardziej niezwykłą.
Oczywiście jak każde dzieło Wendigo i inne upiory posiada swoje słabe strony. Niekiedy nieznośne mogą wydawać się celowe dłużyzny lub wewnętrzne rozterki bohaterów bądź oklepane schematy opowiadań, ale nie ma co narzekać. Na tym właśnie polega klasyka.
Podsumowując Algernon Blackwood to pisarz niezwykły, potrafiący wciągnąć czytelnika bez reszty. Niezwykłe historie, które tworzy z pomocą zwykłych środków stają się naprawdę przerażające, kiedy czytelnik wyjrzy za okno i spojrzy na ciemny las lub osiedlowe wierzby. Natura otacza nas zewsząd i jak udowadnia Blackwood, na niektórych terenach to ona rządzi i nie jesteśmy mile widziani.
Nie znam lektury, ale powyższym opisem poczułam się zachęcona, tak więc poszukam i mam nadzieję, że znajdę bez problemów.
OdpowiedzUsuńPolecam, bo naprawdę warto. Facet ma niesamowite wczucie, jeśli chodzi o tworzenie klimatu. Powinnaś znaleźć bez problemu w bibliotekach. Jakby co można to zamówić w księgarniach np. Matras.
OdpowiedzUsuńO, to wolę sobie zakupić i mieć ją tylko dla siebie, bo w przypadku książek - to tak jak z filmami: od czasu do czasu chwytam za dzieło ponownie...a do biblioteki nie zawsze chce się iść (leń) ;) :D
OdpowiedzUsuń