wtorek, 15 marca 2011

Wampiry na plaży i motorach, czyli z hipokryzją na ty

Kilka postów wcześniej zarzekałem się, że jedynym słusznym filmem o wampirach jest Dracula Copolli. Jest tak w istocie. I choć nie uznaje marnych modyfikacji mitu wampirycznego, muszę ścisnąć dłoń hipokryzji i powiedzieć, że na tym filmie bawiłem się co najmniej równie dobrze jak na dziele Copolli. Mowa tutaj o filmie Straceni chłopcy, który ostatnio nabyłem w ramach kolekcji "Wampiry".
Pierwszy seans tego filmu zaliczyłem oczywiście jako gówniarz na tańczącej na ekranie taśmie VHS. Pamiętam tylko, że bałem się jak cholera. Gdy dowiedziałem się, że ów obraz trafia do sklepów, czym prędzej wysupłałem pieniądze. Patrząc z perspektywy czasu ten film jest jak "wino", którym raczą się bohaterowie - czym starszy tym bardziej krwawy i lepszy.

Lucy po rozwodzie przyjeżdża do Santa Carla z dwoma synami Michaelem i Samem. Wprowadzają się do dziadka-ekscentryka, lubującego się w wypchanych zwierzętach. Lucy dostaje pracę w lokalnej wypożyczalni kaset, Sam poznaje dwóch maniaków komiksów, którzy mają się za łowców wampirów, a ponieważ ludzka obsada zostaje wyczerpana, a Mike również musi poznać kogoś w nowym miejscu, poznaje zgraje wampirów, szarżujących na motorach po plażach Santa Carla. Wszystko prowadzi oczywiście do nieuchronnej potyczki, która zdecyduje o losach skromnej populacji miasteczka.
Fabuła filmu to oczywisty i zamierzony, według konwencji horror-komedii lat osiemdziesiątych banał. Przeprowadzka, nowe miejsce, niebezpieczne kontakty i pojedynek. Do tego wmieszano w to wampiry. Było w tym nieco ryzyka, bo mogło się to skończyć źle, ale na szczęście twórcy filmu wyważyli idealnie wszystkie elementy. Poczynając od bohaterów: Michael (Jason Patric) przystojniak w skórze, któremu Pattison może czyścić buty w wampirycznym świecie, Sam (Corey Haim) - wyluzowany maniak komiksów z kapitalnym gustem do obciachowych ciuchów, Corey Feldman jako jeden z braci Frog - idealny do roli ogarniętego misją czyszczenia świata z wampirów, niezbyt rozgarnięty gówniarz. Oprócz matki i dziadka, mamy jeszcze grupę tytułowych chłopców straconych. Przewodzi im Kiefer Sutherland, czyli David. To on z pomocą uroczej Star, wprowadza Micheala w narkotyczny świat groty pod parkiem rozrywki. Częstuje "winem", raczy robakami czy prowokuje dziwne zabawy typu zwisanie z wiaduktu, po którym właśnie przejeżdża pociąg. Do tego dzięki fryzurze i aparycji kolegi z kryminału jest na swój sposób przerażający - tym bardziej po przemianie.
No właśnie. Strona wizualna (to znaczy czy wampir to rzeczywiście wampir, a nie komputerowy pryszcz) zachwyca. Przemiana chłopców w krwiopijców jest brutalna, głośna i inwazyjna. Dokładnie taka jak powinna być. Mam wrażenie, że ten film i schyłek lat osiemdziesiątych może stanowić modelowy wzór dla ludzi zajmujących się efektami specjalnymi w filmach o wampirach. Innymi słowy: "patrzaj jak wygląda wampir z The Lost Boys" i ucz się".
Można by ponarzekać na sztampę, schematyczność czy płytkość filmu, ale oczywiście robić tego nie będę bo Straceni chłopcy to petarda. Piękny, kiczowaty, straszny i komiczny sposób modyfikacji mitu Draculi. Plaża, opalone ciała, lato, park rozrywki i krwiożercze wampiry z fryzurami z lat osiemdziesiątych. Dodam tylko, że muzyka stanowi bardzo ważną i integralną część filmu, w szczególności utwór "People are strange" The Doors. Zachęcam, bo w przypadku tego filmu można sobie zadać pytanie: "Czego można chcieć więcej". Niczego, wszystko jest!

2 komentarze:

  1. A żem nie widział jeszcze tego ani nie słyszał, chyba obejrzę. A Panie pamiętasz Pan taki obraz o wampirach http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owcy+wampir%C3%B3w-1998-795 ?

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak nie jak tak. Jamesa Woodsa w skórze z kuszą w ręku się nie zapomina :D

    OdpowiedzUsuń