piątek, 12 sierpnia 2011

Kamerą w ducha po raz drugi

Przyznaję, strasznie się wynudziłem na pierwszej części Paranormal activity (w przeciwieństwie do mojej żony, która była filmem przerażona). Między innymi to było powodem, dla którego sięgnąłem po część drugą tego okrzykniętego hitem obrazu. Od czasów zachwycającego Blair Witch Project konwencja filmów off hand ma się całkiem nieźle w światku grozy. Niestety Paranormal activity raczej nie powinno wpisać się do kanonu tegoż kina, bo zarówno jedynka jak i dwójka to obrazy nudne, chociaż przyznać trzeba, że sequel wyprzedza jakościowo swojego poprzednika.
 Fabuła Paranormal activity jest oczywiście taka sztampowa. Bogate małżeństwo z nowo narodzonym synem wraca do domu po wizycie w szpitalu. Po jakimś czasie zastają mieszkanie splądrowane, więc zmyślny tatuś postanawia chronić rodzinę z pomocą systemu kamer monitorujących każdy ruch. Na nieszczęście tej amerykańskiej rodzinki kamery łapią zupełnie co innego niż buszujących złodziejaszków. 
Zaczynając od plusów. Realizm jest mocną stroną tego filmu. W ogóle konwencji off hand. Wychodzi to zupełnie inaczej niż w przypadku "normalnych" obrazów. Widz ma wrażenie, że aktorzy nie grają, ale rzeczywiście gadają, śmieją się i latają ze strachu po domu. Całość daje dużą dozę realizmu. Drugim plusem jest klimat. I tutaj będzie on też minusem. Atmosfera w tym filmie ma dwie strony. Pierwsza: obraz niespiesznie, wręcz leniwie dostarcza widzowi rozrywki w postaci strachu, ta powolna manifestacja sił nieczystych w domu wzmaga dodatkowe poczucie realizmu, wszak udokumentowane przypadki nawiedzeń dzieją się właśnie niespiesznie i raz na jakiś czas. Brak tu spektakularnych akcji, walk czy czegoś innego. Jak w prawdziwym życiu. Przed przejściem do drugie strony atmosfery dodam, że podobała mi się końcówka i ogólne nawiązanie do części pierwszej.
Druga strona, to nuda wiejąca z ekranu przez większość filmu. O ile poczynania bohaterów są mnie więcej logiczne, o tyle na ekranie praktycznie nic się dzieje. Człowiek siedzi i gapi się na obraz z kamery zamieszczonej w kuchni licząc na do że spadnie patelnia (to się dzieje), przesunie się krzesło, po sofie przetoczy się poduszka. Nic się nie dzieje. Jest kilka scen, które mogą przerazić, ale poza tym nic więcej.
Podsumowując mógłbym powiedzieć, że film przeznaczony jest dla osób, które po horror sięgają od wielkiego dzwonu. Dla nich jest to świetna rozrywka, obraz straszy i spełnia się jako film grozy. Dla starych wyjadaczy film będzie raczej nudny. Jestem absolutnie przeciwny kategoryzowaniu ludzi na znających się lepiej i bardziej, więc mogę powiedzieć, że dla mnie jako widza ten obraz jest creepy, a jako "starego wyjadacza" nieco nudny. Tak czy siak, bawiłem się całkiem nieźle.

1 komentarz:

  1. Film leży gdzieś na półce już od dłuższego czasu i nie mogę się za niego zabrać...może dziś się za niego zabiorę, bo w sumie stary ze mnie wyjadacz horrorów, ale na jedynce bawiłam się całkiem przednio :)

    OdpowiedzUsuń