Szukając czegoś ciekawego do czytania, człowiek skacze po forach internetowych, szuka w portalach o książce czy blogach. mam takie zboczenie, że lubię poczytać opinię innych ta temat danej książki przed jej przeczytaniem. Wtedy albo się na nią nakręcam albo wręcz odwrotnie. Noc szarańczy Jewgieja T. Olejniczaka ma w sieci ocenę przeciętnej książki. Ot, zwykłe czytadło dla zabicia czasu. Tu pojawia się konflikt, ponieważ zapoznałem się ze zbiorem opowiadań pana Olejniczaka i uważam, że Noc szarańczy nie ma ani jednego słabego opowiadania, a książka jest naprawdę rewelacyjna. Nijak ma to się więc do zwykłego czytadła dla zabicia czasu.
Noc szarańczy to zbiór opowiadań, które bardzo ciężko zaszufladkować. Jest tam i groza, science fiction, znalazło się nawet miejsce dla fantasy czy post apo. Do tego trzeba przyznać, że Olejniczak bardzo śmiało poczyna sobie w żonglowaniu konwencją. Zazwyczaj jest tak, że autor w jednej czuje się wyśmienicie, w drugiej nieźle a inna zupełnie mu nie pasuje. Olejniczak bardzo dobrze radzi sobie w każdej. Opinia może wydawać się nieco na wyrost i zbyt pochlebna, ale mnie ta książka bardzo się spodobała.
Różnorodność tekstów sprawia, że czytelnik za autorem garściami czerpie z różnych konwencji. Noc szarańczy to niezłe tekst w style post apo, Pasażer jest klimatycznym opowiadaniem (który autora bloga ukłuł dokładnie w odpowiednie miejsce i za to Olejniczakowi brawa osobiste), kapitalne Riffy to poniekąd miejska groza a'la Orbitowski. Mamy przewrotny Frankfurt i Florencja w science fiction w wersji soft. Jednym słowem mnóstwo tego. Dla każdego.
Jednak Olejniczak nie zachwyca jedynie różnorodnością tekstów. Autor zdaje się doskonale rozumieć po co jest słowo pisane i w jaki sposób odpowiednio należy go użyć. Styl w jakim tworzy Olejniczak mnie przypadł bardzo do gustu. Brak w nim nadętych frazesów, czy kombinacji językowych. Prosty, rzeczowy a przy tym czasem poetycki i bardzo dźwięczny. Słowem - ładny. Naprawdę.
Podsumowując - Noc szarańczy to dla mnie pierwsze spotkanie z prozą Olejniczaka. Absolutne, bardzo pozytywne zaskoczenie. Przyznaje, że miałem ochotę powiesić nieco kundli na debiutującym wówczas (2009) polskim (pomimo imienia) autorze. Na szczęście z pokorą uderzam się w pierś i jedyne co mi pozostaje do polecić z czystym sumieniem, bo jestem pewny, że w tym gąszczu gatunkowym każdy znajdzie coś dla siebie.
Różnorodność tekstów sprawia, że czytelnik za autorem garściami czerpie z różnych konwencji. Noc szarańczy to niezłe tekst w style post apo, Pasażer jest klimatycznym opowiadaniem (który autora bloga ukłuł dokładnie w odpowiednie miejsce i za to Olejniczakowi brawa osobiste), kapitalne Riffy to poniekąd miejska groza a'la Orbitowski. Mamy przewrotny Frankfurt i Florencja w science fiction w wersji soft. Jednym słowem mnóstwo tego. Dla każdego.
Jednak Olejniczak nie zachwyca jedynie różnorodnością tekstów. Autor zdaje się doskonale rozumieć po co jest słowo pisane i w jaki sposób odpowiednio należy go użyć. Styl w jakim tworzy Olejniczak mnie przypadł bardzo do gustu. Brak w nim nadętych frazesów, czy kombinacji językowych. Prosty, rzeczowy a przy tym czasem poetycki i bardzo dźwięczny. Słowem - ładny. Naprawdę.
Podsumowując - Noc szarańczy to dla mnie pierwsze spotkanie z prozą Olejniczaka. Absolutne, bardzo pozytywne zaskoczenie. Przyznaje, że miałem ochotę powiesić nieco kundli na debiutującym wówczas (2009) polskim (pomimo imienia) autorze. Na szczęście z pokorą uderzam się w pierś i jedyne co mi pozostaje do polecić z czystym sumieniem, bo jestem pewny, że w tym gąszczu gatunkowym każdy znajdzie coś dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz