środa, 30 listopada 2011

Nie samym horrorem człowiek... Cz. 2

Jako, że dużą częścią materiałów recenzowanych na blogu są książki, więc nie trudno wykoncypować, że dla autora bloga mają ogromne znaczenie. Przygody z czytaniem nie mam zamiaru to wypisywać, ale chciałem zwrócić uwagę na coś z książkami związanego.
Mała prywata.
Pamiętam dzień, kiedy zapisałem się do biblioteki publicznej. Pierwszą książką wypożyczoną przeze mnie (w podstawówce) było Misery Stephena Kinga, której absolutnie nie zrozumiałem i po czterdziestu stronach odłożyłem. Ale ja nie o tym. Chodzi o bibliotekę.
Moja mieściła się w budynku domu kultury i "zapyziałość", jako epitet, pasowałby do niej idealnie. Pomimo tego, miałem bardzo dobre wspomnienia z moją małą biblioteką. Potem odwiedzałem inną filię, jeszcze mniejszą i tak jakoś mi zostało. Dobrze się czuje w tradycyjnej małej bibliotece z regałami uginającymi się pod pokrytymi kurzem książkami. Ale też z racji zawodu i zaangażowania mentalnego w idee biblioteki jako miejsca kultury z przyjemnością patrzę jak małe placówki wyposażane są w komputery i inny sprzęt. Miło patrzeć, jak dzieciaki garną się do zabaw w bibliotece z Internetem (nie mówię tu o graniu w COD albo coś innego), a później zachęcone chwytają za książki. Miło patrzeć jak biblioteki dzięki dyskusyjnym klubom książki, spotkaniom autorskim, spotkaniom czytelników i kompetencji (dużej części) bibliotekarzy jest miejscem kultury. Szczególnie w małych miejscowościach.
Wpis to żadna agitacja, ale chęć zwrócenia uwagi na biblioteki publiczne jako małe ośrodki kultury, które mogą ludziom ułatwić życie, ale również stanowią centrum spotkań z kulturą i z innymi.
Żebym łatwiej mógł wyrazić to o czym pokracznie staram się opowiedzieć proponuję poświęcić kilka minut na naprawdę nieźle zrealizowany dokument Otwarte dla wszystkich.
Nawet jeżeli większość ludzi patrzy z politowaniem na biblioteki i nazywa je reliktami PRL-u, to jeśli znajdzie się choć jedna, dwie lub trzy osoby, który lubią przychodzić do biblioteki, to warto to dla nich robić.

2 komentarze:

  1. No i się kolega ujawnił. Ale dobrze - ja też wyjdę z ukrycia - jestem BIBLIOTEKARZEM. A propos zawodu i podejścia - zechce się kolega wspólnie z małżonką przyłączyć do idei zorganizowania Wrocławskiego Dnia Bibliotekarza? Szczegóły prześlę mailem tudzież innymi kanałami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę bibliotekarskie coming outy:) Podoba mi się wpis. Mam podobne doświadczenia jeśli chodzi o bibliotekę w mojej rodzinnej mieścinie. Przeczytałem wszystko co było jeśli chodzi o horror, fantastykę i tym podobne:) A biblioteka, o dziwo, była całkiem dobrze w tę tematykę zaopatrzona.

    @Moja stodoła - fajny macie ten Wrocław:)

    OdpowiedzUsuń