Zawsze naiwnie wyobrażałem sobie pracę archeologa jako romantyczne odkrywanie zaginionego świata. Dalej widzę w tym zawodzie ogromny ładunek pasji potrzebny do jego uprawiania. Na obecną chwilę jednak jakby nieco mniejszy. Marta Guzowska szybko sprowadziła takiego laika jak ja na ziemię. Archeologia jest nudnym jak flaki z olejem, żmudnym i mało płatnym zawodem. Może okazać się również niebezpiecznym.
Turcja. Okolice Troi. Grupa archeologów pracujących w palącym słońcu, pyle przy wtórze symfonii komarów, trafia na znalezisko, które może zmienić życie wszystkich. W starożytnym grobowcu Achajów zostaje znaleziona kobieta. Znalezisko o tyle dziwne, że kobiet w tym miejscu się nie chowało, a do tego szkielet zdobią złote artefakty. Czy możliwe, że mit Poliksneny może być prawdą? Czy szkielet znaleziony w gorących piaskach Turcji może być mityczną postacią? Mario Ybl, antropolog, zaczynają własne śledztwo, które jednak zaprowadzi go o wiele dalej.
Marta Guzowska napisała świetny kryminał. Nie ma co ukrywać, że jak na debiut jest naprawdę dobrze. Trzy elementy najdobitniej świadczą o jakości tej powieści.
Pierwszym z nich są postacie. Mario Ybl to kawał sukinsyna. Cyniczny, sarkastyczny, aspołeczny (od razu go polubiłem), do tego schładzający się niemal wyłącznie piwem. Przy tym jednocześnie świetny antropolog, profesjonalista. Chyba jedyny członek ekipy, któremu naprawdę zależy. Postać świetnie skrojona, nietuzinkowa, ale co ważne bardzo realistyczna. Doktor Pola Mor, archeolog z ostrym jak brzytwa charakterem, wiecznie cięta na Ybla. Relacje tych dwóch postaci są bardzo dobrze wykreowane. Dialogi, napięcie, wiele humorystycznych sytuacji. Cała reszta ekipy za bardzo nie odstaje. Wszystkie postacie w tej powieści to jeden duży plus.
Drugim filarem Ofiary Polikseny jest duszna i gorąca atmosfera. Marta Guzowska bardzo sugestywnie oddaje pustynny klimat powieści, sprawiając, że słota za oknami jest jakby bardziej przyjazna. Żar lejący się z nieba, temperatura dochodząca do trzydziestu paru stopni, wszechobecne muchy i komary... Dzięki stylowi autorki łatwo poczuć tę męczącą aurę.
Po trzecie wreszcie sam pomysł. Mam wrażenie, że Marta Guzowska zapełniła jakąś pustkę wśród kryminałów. Dołożyła własną część układanki, którą będzie rozbudowywać. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł na osadzenie akcji w środowisku archeologów. Mnóstwo naukowych szczegółów, przybliżenie zawodu, ale również zbrodnie (bo tych będzie nieco więcej niż w opisie) - to wszystko splata się w całość, która zasługuje na uznanie.
Ofiary Polikseny to mocny początek roku Mrocznej Serii. Duże brawa należą się Marcie Guzowskiej za tę powieść. Książka od dziś w księgarniach, a ja już czekam na następną część przygód antropologa Mario Ybla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz