czwartek, 5 stycznia 2012

Noc w muzeum

Mam pewien dar. To pewne. Nie potrafię jednak ani żonglować, ani śpiewać ani jeść bigosu na czas. Moim darem i talentem jednocześnie jest skuteczne omijanie świetnych książek i filmów. Wygląda to następująco: książka zostaje wydana, społeczeństwo ją czyta, wybucha ogólna euforia i zachwyt, wychodzą kolejne książki owego autora, zachwyt trwa. A autor bloga spokojnie tkwi w błogiej nieświadomości. Mija parę lat, autor bloga chwyta za książkę i euforia miesza się z zachwytem. Ustami pełnymi kwiecistych epitetów odbija się od ludzi, którzy zbywają go krótkim "czytałem, niezła". I po to właśnie jest blog. Żeby móc podzielić się swoją ekstatyczną opinią na temat książki, którą większość ma za sobą.
W nowym roku postanowiłem w końcu chwycić za coś, co do tej pory omijałem. Duet Preston i Child jawił mi się jako "jakieś tam książki sensacyjne", więc nie było mi z nimi po drodze. Ostatnio jednak sięgnąłem po Relikt. Wrażenia po lekturze? Absolutny zachwyt.

Coś złego dzieje się w Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. W tajemniczy sposób giną tam ludzie. Ataki wskazują na działanie bardziej zwierzęcia niż człowieka. Do tego wielkimi krokami zbliża się wystawa "Przesądy". Muzeum absolutnie nie chce zgodzić się na przełożenie wystawy, a ofiar przybywa. Pani naukowiec Margo i agent specjalny FBI muszą szybko uporać się z zagadką.
Brzmi to jak tandetny thriller klasy którejś z kolei. To samo odrzucało mnie początkowo od tego pisarskiego duetu. Relikt jednak to kapitalnie napisany, trzymający w napięciu horror. 
Cała otoczka muzealna mnie urzekła. Ciemne korytarze, podziemne piwnice, szkielety dinozaurów i wszystko co można spotkać w muzeum... no prawie wszystko, na szczęście. Książka ma świetny klimat i trzyma go przez całą historię. W większości powieści, jeśli klimat pojawia się na początku i jest mocno widoczny, to potem ustępuje miejsca jakimś innym bzdurom i cała opowieść traci. Tutaj jest zupełnie inaczej.
Historia byłaby inna gdyby nie bohaterowie książki, oczywiście. Agent Pendergast - pewny siebie, bezczelny z umysłem bardziej analitycznym niż połowa Scotland Yardu, Margo - błyskotliwa i odważna pani naukowiec, Smithback - irytujący, ale na swój sposób sympatyczny podrzędny pismak i plejada innych pełnokrwistych postaci. Nawet jeśli mój opis bohaterów brzmi przewrotnie, to postacie z tej powieści są naprawdę świetnie napisane. Akcja trzyma w napięciu. Wyświechtany frazes? Nie w przypadku Reliktu. "Stary, a durny" można powiedzieć o autorze bloga. Jak dziecko, ogromnymi spodkami pochłaniałem łapczywie treść, kibicując, irytując się, a włos nieraz jeżył się na karku.
Co tu dużo mówić. Druga książka przeczytana w tym roku i petarda z dychą w ocenie. Gorąco zachęcam wszystkich tych, którym jak mi skutecznie udało się pozostać w absolutnej obojętności do tej powieści. Dużo tracicie. Czytać koniecznie! 

3 komentarze:

  1. Nigdy bym nie pomyślała - a tyle razy krążyłam wokół niej w ... markecie. Nawet miałam ją w ręku. Chętnie w takim razie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. beatrix73 ja ją tyle razy omijałem, że strach. Relikt to czytadło, nie da się ukryć, ale bez wątpienia rewelacyjne i klimatyczne :]

    OdpowiedzUsuń
  3. To polecam też "Martwą naturę z krukami" tych panów, Pendergast powraca i znowu jest klimatycznie i rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń