czwartek, 8 marca 2012

Obudź w sobie socjopatę

Ta recenzja nie miała tak wyglądać. 
Kiedy zacząłem czytać Nie jestem seryjnym mordercą Dana Wellsa, układałem w głowie błyskotliwe frazy odwołujące się do psychiki własnej i bohatera powieści. Chciałem, żeby każdy z czytających ową recenzję i powieść mógł przeglądnąć się w zjawisku socjopatii Johna Cleavera. Kiedy połowa książki była za mną, a recenzja nabierała coraz bardziej widocznych kształtów, Wells pokazał mi środkowy palec i z książką, która zapowiadała się na bardzo ciekawy thriller psychologiczny, poszedł zupełnie w inną stronę. Moim zdaniem bardzo złą.

W małym miasteczku Clayton dorasta chłopiec, który nieco różni się od pozostałych. John Cleaver jest piętnastoletnim socjopatą, u którego stwierdzono antyspołeczne zaburzenia osobowości. Pomijając fakt, że mieszka w domu, który świadczy usługi pogrzebowe, nadmiernie interesuje się seryjnymi mordercami. Małe miasteczka w Stanach są zazwyczaj centrum wszelkiego zła, więc i w Clayton ktoś zaczyna w bardzo okrutny sposób zabijać mieszkańców miasta. John, dzięki zainteresowaniom i psychice, ma przewagę nad policją i sam zaczyna szukać mordercy.
Ta książka ma świetny początek. Atomsfera sennego miasteczka, tajemnicze zgony i szczegółowe opisy balsamowania zwłok przyciągną najbardziej zwichnięte umysły. Dopóki akcja nie przejdzie etapu kulminacji, wszystko gra świetnie. Postać Johna i jego socjopatycznych myśli na temat innych ludzi oraz walka z wewnętrznym potworem jest bardzo dobrze opisana. Człowiek wchodzi w akcję i powoli przeszywa go dreszcz, kiedy zaczyna przeglądać się w postaci piętnastolatka. Kiedy razem z bohaterem zaczynamy śledzić mordercę i rzeczywiście wchodzimy w tę powieść, autor serwuje nam zwrot.
I tutaj wypada się zatrzymać. 
Z jednej strony jest to nieźle opisana historia. Wszystko w niej gra. Jest moze nieco naiwna, ale zważywszy na gatunek, w którym zdecydował się babrać Wells, czytałem już o wiele głupsze pozycje. To rozwiązanie może się podobać.
Z drugiej zaś strony - całkowicie subiektywnej - gatunkowy twist to najgłupsze, co autor mógł z tą książką zrobić. Do końca miałem nadzieję, że może jednak jest to znów jakiś haczyk i fabuła potoczy się podług moich oczekiwań. Niestety. Dawno tak osobiście nie zawiodłem się na czytanej historii. 
Słowem podsumowania. Nie chcę pisać, że książka jest zła, bo nie jest. Jest niezła. Styl, klimat i fabuła stanowią bardzo fajną całość. Mnie, niestety, książka zawiodła jedynie fabularnie. Do reszty nie mam zastrzerzeń. Ale przyznaję, że to, że Wells spieprzył świetny thriller psychologiczny obudziło i we mnie uśpione od dawna skłonności socjopatyczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz