Czego to nie zrobią twórcy, żeby pokazać ograny motyw w innej scenerii? Każdy widz, który po raz setny widzi podobny motyw i schemat w kinie czy w telewizji, śmiało recytuje: "To już było!". Jestem jednym z takich widzów i naprawdę potrzeba czegoś zupełnie innego i nowego, albo cholernie prostego, żeby odświeżyć stary, znany wszystkim motyw, żeby się podobał.
Weźmy miłość, tzn. dwoje młodych, pięknych ludzi, którzy pod wpływem przeżytej podróży i licznych przygód zakochują sie w sobie, porzucając dotychczasowe życie. Można śmiało rzygnąć lukrem. A jednak twórcy filmu Strefa X zafundowali własnie coś takiego; żeby było mało, wpletli w to obcych wyglądających jak świecące kałamarnice i zrobili z tego film drogi.
Dwójka amerykanów (no bo niby któż inny) musi przedostać się do swojej kochanej ojczyzny. Znajdują się w Meksyku, więc sprawa wydaje się prosta, ale co to, to nie. Świat, w którym przyszło im odbyć tę podróż ogarnięty jest przez militarne próby koegzystencji z obcymi, którzy świetnie bawią się na naszej planecie. Tak więc, let the journey begin...
I szczerze mówiąc, nawet nie wiem o czym jest ten film. Z jednej strony (mogę komuś zepsuć seans więc UWAGA) jest to historia mdłej i bardzo słabo opowiedzianej historii miłosnej podlanej delikatnym sosem klimatów post-apokaliptycznych. Z drugiej próba postawienia człowieczeństwa i "normalności" w czasach ekstremalnych. Problem w tym, że ten obraz nie opowiada żadnej historii z powyższych do końca. Jest jakby kiepską hybrydą, quasi-filmem drogi, rozwleczonym poprzez mnóstwo dywagacji głównych bohaterów, które prowadzą donikąd.
Motyw science fiction jest niezły (wizualnie obcy są całkiem przyjemni i plus za zarazę drzew), ale jest tam tych scen jak na lekarstwo. A motyw końcowy w wykonaniu dwóch kałamarnic to po prostu żenada.
Może ja jestem głupi i filmu nie zrozumiałem. Może zaowalowane wartości humanizmu, piękna oraz brzydoty i strachu w postaci tego subtelnego obrazu nie przebiły się do mojego karmionego pulpem mózgu. Mnie osobiście Strefa X wynudziła i zawiodła. Raczej odradzam. Nic ciekawego.
No zawodzi, niestety. Ale jeżeli patrzeć na ten film przez pryzmat niewielkiego budżetu twórców to ocena idzie trochę w górę. Polska okładka obrzydliwie głupia i po raz kolejny pokazująca stosunek dystrybutorów do polskiego widza.
OdpowiedzUsuń